W budżecie miasta Tarnowa na ten rok zapisano zaledwie 10 tys. zł na sterylizacje i leczenie bezdomnych zwierząt. To mniej o 200 proc. niż w roku ubiegłym. Przedstawiciele organizacji prozwierzęcych zarzucają władzom miasta zaniedbywanie czworonogów. Miasto odpiera zarzuty, twierdząc, że obcięcie dofinansowania wynika z oszczędności, a zwierzęta mają zapewnioną odpowiednią opiekę.
Kiedy dwa lata temu po protestach obrońców zwierząt władze miasta zdecydowały się podnieść kwotę dofinansowania sterylizacji i leczenia bezdomnych czworonogów z 15 do 30 tys. zł, wydawało się, że w kolejnych latach pieniądze na ten cel będą jeszcze większe. Nic bardziej mylnego. Okazało się, że w budżecie miasta na ten rok zarezerwowano na ten cel zaledwie 10 tys. zł. Oburzenia takim obrotem spraw nie ukrywa Krzysztof Giemza, prezes Fundacji Zmieńmy Świat, który zarzuca prezydentowi i radnym zaniedbywanie bezdomnych psów i kotów.
– W ubiegłym roku na sterylizacje zwierząt miasto przeznaczyło 30 tys. zł, więc dla trzech organizacji przypadało po 10 tys. zł. Teraz urząd zmniejszył pulę do 10 tys. zł dla wszystkich. To skandal! Taka kwota wystarczy nam na maksymalnie miesiąc. Jestem zbulwersowany postawą prezydenta, który w mojej opinii w ogóle nie rozumie, na czym polega prawidłowa opieka nad zwierzętami. Jeżeli jednak skarbnik miasta mówi w rozmowie telefonicznej mojej żonie, że jest przeciwnikiem sterylizacji, to w zasadzie nie ma się czemu dziwić – mówi wyraźnie zdenerwowany pan Krzysztof, który uważa, że dofinansowanie powinno kształtować się w okolicach 50 tys. zł, aby sterylizacja i leczenie bezdomnych zwierzaków były prowadzone na odpowiednim poziomie. – W Polsce coraz więcej miast zwiększa dofinansowania na ten cel. Jestem zawiedziony przede wszystkim naszymi radnymi, którzy na przedwyborczych spotkaniach deklarują pomoc czworonogom, a w tym roku nie kiwnęli palcem, aby przeznaczyć na nie większe pieniądze. Przede wszystkim zawiedziony jestem postawą pana Tomasza Olszówki, który stawia budki lęgowe dla ptaków, walczy o ochronę jeży, a w sprawie obniżenia dotacji na sterylizację zwierząt nie podejmuje żadnego działania. Argumentacja władz miasta, że taki krok spowodowany jest oszczędnościami, zupełnie do mnie nie przemawia. W Tarnowie prowadzone są różne inwestycje, niektóre kompletnie nieprzemyślane, wydaje się na nie duże sumy, a na zwierzęta brakuje pieniędzy. W ten sposób cała nasza praca z ostatnich lat pójdzie na marne. W pewnych rejonach miasta utrzymaliśmy populację kotów na stałym poziomie, a teraz ponownie się zwiększy. O budowie nowego schroniska również nic nie słychać. W Rzeszowie przeprowadzono remont znajdującego się tam schroniska i dziś stawiane jest za wzór. Kiedy zapytaliśmy władze miasta Tarnowa o ewentualną nową lokalizację dla takiego obiektu, trzy miesiące czekaliśmy na odpowiedź, która brzmiała, że… nie dysponują odpowiednim miejscem. Przecież to kuriozum!
Pytany przez nas o całą sprawę radny Tomasz Olszówka twierdzi, że w tym roku jego zadaniem priorytetowym jest walka ze smogiem. W tym celu w budżecie miasta zarezerwowano m.in. 150 tys. zł na zakup drona antysmogowego. – Smog to olbrzymi problem i musimy stawić mu czoła. Zakup drona, czy wymiana pieców, to tylko niektóre z naszych działań. Uważam, że wszystkim radnym zależy na dobru zwierząt. Musieliśmy jednak ze względów oszczędnościowych zmniejszyć dofinansowanie na sterylizacje. Nie oznacza to jednak, że w przyszłym roku kwota ponownie nie zostanie kilkukrotnie podwyższona. Zresztą sam jestem wielkim miłośnikiem zwierząt i uważam, że także schronisko powinno zmienić lokalizację. Musimy w końcu przygotować projekt z prawdziwego zdarzenia i postarać się o unijne wsparcie na realizację tego przedsięwzięcia. W moim odczuciu niedopuszczalne jest, aby taki obiekt znajdował się w pobliżu wysypiska śmieci, jak ma to miejsce obecnie. Do realizacji tych planów potrzebny jest jednak wspólny głos wszystkich organizacji prozwierzęcych działających w Tarnowie, które razem muszą przygotować odpowiedni wniosek, a niestety ze współpracą na tym polu było w ostatnich latach różnie…
W Urzędzie Miasta Tarnowa uważają, że pieniądze w kwocie 10 tys. zł na sterylizacje i leczenie zwierząt są… wystarczające. Gdzieniegdzie słychać nawet głosy, że to fundacje same powinny gromadzić fundusze na leczenie zwierząt, a nie prosić o nie z budżetu miasta.
– Fundacje zarzucają nam, że nie opiekujemy się zwierzętami, ale nie biorą pod uwagę tego, jak bardzo tym zwierzętom w rzeczywistości pomagamy – mówi Stefan Piotrowski, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury Miejskiej UMT. – Mamy azyl dla czworonogów, na który każdego miesiąca przekazujemy 20 tys. zł stawki ryczałtowej. Opiekujemy się porzuconymi zwierzętami gospodarskimi lub takimi, którym dzieje się krzywda. Żadna sąsiadująca z Tarnowem gmina nie wybudowała do tej pory azylu, tylko korzysta z naszego. Nie wydaje mi się, abyśmy zaniedbywali ten temat.
Stefan Piotrowski nie ma wątpliwości, że liczba przeprowadzonych w ostatnich latach około 300 sterylizacji rocznie, jest wystarczająca. – Koty przebywające na ulicy żyją zdecydowanie krócej niż te mające właścicieli. Jestem przekonany, że zmniejszenie dotacji na sterylizacje nie spowoduje, że z dnia na dzień zacznie ich przybywać. Co prawda przeznaczone w ubiegłym roku na ten cel 30 tys. zł w całości zostało wykorzystane, jednak przez wiele lat fundacje otrzymywały z budżetu miasta fundusze w okolicach 10 tys. zł i też nie było to problemem. Uważam, że sprawa powróci jeszcze w marcu, kiedy radni będą debatować nad programem opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt. Niewykluczone więc, że ostatecznie pula zostanie zwiększona…
Autor: Sebastian Czapliński/ TEMI.pl
*Tekst ukazał się na łamach tarnowskiego tygodnika TEMI.